Brrr..... Zima, zima.....
W niedzielę nie patrząc na siarczysty mróz,zaopatrzona w mój kompaktowy ale nawet całkiem niezły aparat mimo dziwnych uśmieszków mojego męża- wyszłam z domu. A w torebce ciepło ubrana "jechała" Midorka......A w sobotę uszyłam Midorii nową cieplutką kurteczkę.
Nie uszłam daleko zaczęły mi marznąć palce u stóp....wiedziałam że do parku nie dojdę bo zamarznę....
Znalazłam parę krzaków..... I wyszło to co wyszło....
Jej ja mam świra na punkcie rajstopek . Genialne te tycie serduszka . Ciągle szukam materiałów. Bardzo ładne zdjęcia. Powiem Ci że ciężko mi się Cie szuka jak nie mam Cię w zapowiedziach na blogu :(((
OdpowiedzUsuń